Blog
Jak nie zmarnowałam wolnego dnia ?
Uff, jest! Wreszcie nadszedł. Upragniony i wymarzony czas wolny. Rozkładam się wygodnie na kanapie i bezczelnie praktykuję nicnierobienie. Chwila nieuwagi... i nagle popołudniowa drzemka zamienia się w kilkugodzinny sen! Budzę się i do mojej głowy od razu napływają pełne wyrzutów sumienia myśli. Nie no... co ja robię. Co za strata czasu. Przecież trzeba być produktywnym, ciężko pracować i w ogóle to ludzie sukcesu nie robią żadnych drzemek i wstają wyłącznie o 4 nad ranem. Koniec i kropka. Innej recepty na sukces przecież nie ma. Rozczarowana i świadoma, że przecież i tak nie podołam tym wymaganiom staram się chociaż trochę przytłumić negatywne myśli. Sięgam po magazyn stomatologiczny, który przywiozłam z ostatniej konferencji. Na jego okładce dostrzegam reklamę kompozytu o odcieniu uniwersalnym...chwila, chwila... co?! Przepraszam, a gdzie się podziały te wszystkie odcienie, które przyprawiają młodego adepta sztuki stomatologicznej o ból głowy? Szkliwne, zębinowe, opakerowe... To niemożliwe. Z ciekawości zgłębiam więc temat.
Harry Potter i burza w gabinecie
Chyba żadna fikcyjna postać nie wpłynęła tak silnie na życie tak wielu prawdziwych ludzi, jak czarodziej z blizną w kształcie błyskawicy na czole. Dekada 1997-2007 zmieniła na zawsze literaturę fantasy, rozpętując ogólnoświatową fascynację magią w wydaniu J.K. Rowling. Jeśli nie należysz do tzw. „potteromaniaków”, nie przejmuj się i czytaj dalej, bo za moment przejdziemy już do tematów stomatologicznych.